Witam.
Tytułem posta chciałam nawiązać do planowanej przez nasz Klub Mam J-no akcji - miejsce przyjazne rodzicom (tak, tak jako Klub Mam nie zamykamy się jednoznacznie na tylko i wyłącznie kobitki, póki co chętnych samców brak, ale w akcji zabraknąć ich nie może).
Więc jak to z tymi miejscami jest? Są? Są skryte, niedostępne, nieprzyjazne? A może wręcz odwrotnie, chylą czoła przed dziećmi i ich rodzicami, skaczą naokoło trzepocząc łapkami w zachęcających gestach?
Jedyne, co do tej pory wiem, co zostało poddane konfrontacji z rzeczywistością to to, że dwa największe sklepy dziecięce w centrum mojego miasta jest ulokowane bez pomysłu, bez logiki i bez "przyjazności dla rodziców". Jak można usytuować takie miejsca, gdzie mamy przeważnie z bąblem w wózku wybierają się na wojaże konsumenckie, albo na piętrze ( nie, nie kilka schodów do pokonania dla matki-herosa dźwigającej wózek) albo w podziemiach ( istna piwnica, do której prowadzą schody)?Jak?
Czy przy organizacji takiego miejsca nie można wziąć pod uwagę , wydawać by się mogło najważniejszego kryterium - możliwości wejścia z wózkiem?
Szkoda. Zajrzałabym, pomacałabym, kupiłabym.
Nie da się .
A jak jest gdzieś indziej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz