wtorek, 9 października 2012

Wichury, zawieruchy....

Dzisiejsze wiatry, choć mile okraszone słońcem zmusiły nas do przywdziania czap i czapeczek. Ja miałam swoją i Antoś...też miał moją. Jego własna, prywatna zagubiła się gdzieś tymczasowo ( podejrzewam kosz na pranie, ale kto w taki dzień chce z nim dyskutować ;)) więc po podwinięciu ściągacza do góry założył moją. Zrobiłam ją jakiś czas temu, długo czekała na pompona....w końcu dziś go przyszyłam. I jest! I od razu mi ją podebrano.
Miała być dla mamy, ale jak widać może być i dla Dzidziola.
A że Dzidziolowi się podoba....niech ma :)!




pozdrawiamy
M. i A.